O czarnym psie i oślim grzbiecie
dział: Kultura i Historia / dodano: 26 - 08 - 2022
Czy kujawskie Janikowo warto wpisać na turystyczny powiatowy szlak? Wycieczka do tego najmłodszego miasta w Powiecie Inowrocławskim rodzi właśnie takie dylematy. Janikowo młodszym kojarzyć może się z nowoczesnymi zakładami chemicznymi, futbolowymi sukcesami miejscowej Unii i „Jankiem” kołyszącym się na falach jeziora, starszym - z nieistniejąca już cukrownią (pierwszą na Kujawach!) i szczęśliwą historią bliźniaczek Darii i Olgi.
Przed wiekami o Janikowie, wzmiankowanym już w 1472 r., poza mieszkańcami wsi słyszało niewielu. Miejscowością, wokół której rozwijało się lokalne osadnictwo, było Ostrowo, dzisiaj „dzielnica” miasta, niegdyś określana mianem Ostrowo przy Kościelcu, obok Pakości.
Już sama nazwa, tak charakterystyczna dla Powiatu Inowrocławskiego, w którym znajdziemy kilka Ostrowów i Ostrówków, sugeruje starożytność miejsca.
Ostrowem nazywano bowiem miejsca suche i wyniosłe pośród bagien, miejsca dobre do zamieszkania i życia. Tak liczne w Powiecie Inowrocławskim miejscowości o tej nazwie świadczą, jak inny był przed wiekami krajobraz tej części Kujaw.
W 1447 r. wśród bagnistych rozlewisk Noteci wzniesiono drewniany kościół pw. św. Jana Chrzciciela, obok którego kilkanaście lat później wybudowano murowaną kaplicę św. Anny. Gotycki kościółek, stojący tutaj do dzisiaj, to prawdziwa architektoniczna zagadka.
Postawiono go na linii północ-południe (prezbiterium od południa) wbrew obowiązującej w średniowieczu świętej zasadzie orientacji wschód-zachód (prezbiterium od wschodu wyznaczało najświętszy z geograficznych kierunków, stąd nadejść miało wypatrywane zbawienie).
Postawiono go wydawałoby się wbrew potrzebom, obok stał już bowiem nowy, drewniany kościół. Czy rzeczywiście miała to być tylko kaplica cmentarna? Co miał znaczyć tak szlachetny wystrój architektoniczny z oknami i blendami zwieńczonymi gotyckim łukami o wdzięcznej nazwie ośli grzbiet i elewacją zdobioną rysunkiem rombów ułożonych z czarnowypalonej cegły – zandrówki, motyw tak charakterystyczny dla krzyżackich zamków? Być może rozwiązanie zagadki leży w pierwotnym wezwaniu kościółka i rozwijającym się przez chwilę kulcie św. Anny, lokalnym sanktuarium?
Od 1832 r. dziedzicem Ostrowa był Niemiec Krzysztof Mittelstaedt. Z jego synem i następcą wiązane są miejscowe opowieści. Franz Mittelstaedt wzniósł we wsi szkołę.
Ale zapamiętany został z zupełnie innego powodu. Był Niemcem, ewangelikiem i - co najbardziej poruszało ówczesnych - masonem, posiadaczem magicznej mocy. Objawiała się ona w przybieraniu przez Franza postaci wielkiego, czarnego psa o ślepiach wielkich jak filiżanki a może nawet jak młyńskie koła.
Nawet po śmierci tajemniczego masona czarny pies straszył miejscowych. W najciemniejsze noce można go podobno spotkać i dzisiaj.
Czy w Janikowie, zaledwie 63-letnim mieście, warto szukać zabytków, miejsc wyjątkowych i z odległą historią? Wiecie już, że tak. Uważajcie tylko na Franza, czarnego psa o oczach wielkich jak filiżanki...
Artykuł ukazał się w Przeglądzie Powiatu, Miast i Gmin 26 sierpnia 2022 r.