Don Kichot z Łojewa
dział: Kultura i Historia / dodano: 29 - 11 - 2021
23 listopada minęły 94 lata od śmierci Stanisława Przybyszewskiego. W duchu rocznicowych wspominek, powróciwszy z cmentarza w Górze, kreślimy dla Państwa jeszcze jedną Stachową historię.
W powiatowym Muzeum im. Jana Kasprowicza opowieść o pisarzu należy do jednej z najważniejszych. Poświęconą mu wystawę zdobi zespół wyjątkowych portretów. Jeden z nich gościł na łamach tygodnika tydzień temu. O innym, równie wyjątkowym, dzisiaj.
Namalował go Władysław Jarocki w 1921 r., a więc za życia pisarza. Splot chwilami smutnych, chwilami zawiłych okoliczności sprawił, że panowie, Artysta i Pisarz, znali się osobiście.
Żoną Władysława Jarockiego była Anna, córka Jana Kasprowicza, której matka Jadwiga była drugą żoną Poety z Szymborza, a od 1899 r. towarzyszką życia Stanisława Przybyszewskiego.
W 1921 r. Władysław Jarocki był już od roku żonaty i został właśnie profesorem w krakowskiej ASP. Z pierwszych kontaktów ze Stanisławem Przybyszewskim narodził się prezentowany portret.
Pierwszy plan obrazu zajmuje sam pisarz, starszy pan patrzący gdzieś poza obraz, a może we własna duszę... Tym razem nie skrzyżujemy spojrzeń. Za jego plecami rozciąga się zielonkawa równina, płaska, bezdrzewna i niebo jakieś burzowe, niespokojne. W tym krajobrazie wart uwagi jest jedynie samotny wiatrak, zawadzający jednym ze skrzydeł o ramę obrazu.
Takich wiatraków na terenie dzisiejszego Powiatu Inowrocławskiego było przed 100 laty dziesiątki, dzisiaj z pieczołowitością uratowany został ostatni, w Chrośnie! Ten krajobraz to swoista kwintesencja Kujaw Zachodnich, żyznej rozległej równiny, kujawski krajobraz...
Tak wspominał swoje rodzinne strony Stanisław Przybyszewski: „I wokół roztacza się ogromna przestrzeń pierwotna, bez konturów, zlewająca się na krańcach czarnym szlakiem ugorów i błękitnem niebem. Jak daleko oko sięga, gładka jak stół - cicha, a bezbrzeżna melancholia, co duszę na miękki mol nastraja i kołysze ją w głęboką zadumę. Coś nieskończenie cichego, smutnego. jakiś ton beznadziejnej tęsknoty legł nad tą ziemią - Jest coś zamkniętego w sobie - niema nic, coby skupioną w sobie uwagę rozerwać mogło, coś co tylko cichym szeptem wypowiedzieć można, bo to wszystko takie ciche i dobre i smutne. (…) Och, móc wyczerpać wszystkie uroki, czary i cuda tej ziemi!...” (Stanisław Przybyszewski „Z gleby kujawskiej”)
Z obrazu, unikając naszego wzroku, patrzy samotny mężczyzna, niezrozumiały, osobny, może nawet dziwak, a w tle wiatrak. Pierwsze skojarzenie to oczywiście Don Kichot. Ale krajobraz w tle to nie Kastylia, nie Mancha, wiatrak nie jest biały, murowany, z żaglami w miejsce skrzydeł... To Czarne Kujawy, a wiatrak drewniany, poczerniały... Kawał świata objechał nasz Stach, niejedną walkę stoczył, kawał życia przeżył by powrócić do domu...